Relacja Jana Lohmanna o jego związkach z Rzeżuśnią i Kępiem.
W Rzeżuśni był piękny piętrowy dom w stylu angielskim, niedaleko był też młyn. Właściciel Rzeżuśni, Józef Mieszkowski pracował w Wiedniu u Franciszka Józefa, miał kontakt z Habsburgami. W związku z jego pracą w Wiedniu majątek podupadł.
Rzeżuśnię rozparcelowano i sprzedano. Mieszkowscy kupili dom na Podgórzu w Krakowie; dom ten odziedziczył mój ojciec i jego siostra. Po II wojnie światowej nieruchomość ta została sprzedana. Po śmierci Mieszkowscy zostali pochowani na Cmentarzu Podgórskim.
Starszy brat mojej babki1) Konstantyny, Teofil Szyc, został aresztowany za przygotowania do powstania i osadzony w twierdzy w Szlisselburgu. Po interwencji2) na najwyższym szczeblu car zgodził się na jego powrót do domu. Warunkiem był ciągły nadzór carskich żołnierzy, którzy zamieszkali we dworze w Rzeżuśni. Moja mama Maria z Szańkowskich urodziła się w Kępiu, była córką Antoniego Szańkowskiego i Idalii z Baczyńskich.
Dzieci Antoniego i Idalii Szańkowskich:
- Maria - ur. 1898 r., najstarsza, chciałą zostać zakonnicą na Madagaskarze; wyszła za mąż za mojego ojca, Jana Lohmanna. Ojciec był po wojsku, służył w I Krechowieckim Pułku Ułanów w pierwszym szwadronie. Przyszłą żonę poznał u Arkuszewskich w Pilicy, potem spotykał ją na balach. Zakochał się w mamie. Babcia Idalia stwierdziła, że zgodzi się na ślub, gdy Jana (ojca) Lohmanna zaakceptuje jeden z członków jej rodziny, zakonnik redemptorysta z Warszawy, o. Bernard Łubieński (obecnie błogosławiony). Mój ojciec poszedł na rekolekcje do redemptorystów i tam... polubili się z wujem. Łubieński powiedział: "Córka będzie miała Madagaskar jak wyjdzie za Lohmanna". Ślub był w 1922 roku u kapucynów na Loretańskiej w Krakowie, a wesele w Grand Hotelu. Cały pułk ojca był na tym weselu. Z Kępia mama zabrała ze sobą gosposię, która mieszkałą w Seceminie aż do swojej śmierci.
- Jadwiga - wyszła za Kozłowskiego z Turzyna koło Białej Wielkiej,
- Anna - wyszła za Adolfa Szyca, właściciela Białej Wielkiej; Adolf zginął we wrześniu 1939 roku,
Drugim mężem był Tadeusz Marchowiecki, który przed i po wojnie był dyrektorem stadniny w Bogusławicach.
- Zofia - wyszła za Tadeusza Wyganowskiego, właściciela majątku Gołębiewko na Pomorzu,
Tadeusz Wyganowski był członkiem Związku Ziem Zachodnich; za kampanię wrześniową otrzymał order Virtuti Militari. Zmarł w obozie koncentracyjnym w Dachau pozostawiając żonę z czwórką dzieci (3 synów i 1 córka). Zofia z dziećmi przyjechałą wtedy do Secemina do moich rodziców; ojciec dał im konie i "wózek", dzięki temu mogli się swobodnie poruszać po okolicy.
- Idalia - była zakonnicą w klasztorze wizytek na ul. Krowoderskiej w Krakowie,
- Antoni - żona Helena Kowerska, właściciel Kępia, miał dużą stadninę koni (jeden z koni arabskich klękał, by dostać cukier) i holenderskie krowy,
Antoni i Helena Szańkowscy mieli troje dzieci:
* Marię, która wyszła za Stolzmana (była prezesem fundacji Suy Ryder i posłanką),
* Zorkę (Zofię),
* Andrzeja, który ożenił się z Węgierką i wyjechał do Danii,
- Józef - osiadł w Woli Libertowskiej,
- Feliks - prowadził interesy i mieszkał w Katowicach,
Bywałem w Kępiu przed wojną dość często, jeszcze żył wtedy dziadek Antoni Szańkowski (senior). Znałem Wacka Grodzieckiego i jego siostrę Halę; spotykaliśmy się w kościele w Uniejowie.
W czasie wojny rodzinny majątek Lohmannów przejęli Niemcy, rodzicom zostawili mieszkanie zarządcy. Pewnego razu przyszli do dworu dwaj uzbrojeni ludzie z AL i odczytali mi wyrok śmierci. Ja wtedy byłem ranny z obandażowaną głową po akcji pod Cisią Wolą koło Książą Wielkiego. Jeden z tych ludzi zerwał mi bandaż z głowy i wtedy polała się krew. Widząc to młodszy mężczyzna powiedział "Jo nie bede strzeloł". Na to starszy: "Jak ty nie, to i jo nie". Tak udało mi się ujść z życiem.
Potem dowiedziałem się, że jednym z tych ludzi był kowal z pobliskiej wsi. Po wojnie chciałem mu podziękować za to, że darował mi życie, ale już nie żył.
Lewicowa partyzantka zabijała w tamtym czasie ludzi z dworów (na przykład Kazimierza Dzianotta z Ropocic, Leszka Linowskiego z Radkowa, Gajera z Zielonej Dąbrowy). AL w Kępiu i Pogwizdowie w 1944 roku spaliła sterty ze zbożem; w proszowskim chyba nie palili zbiorów.
W okresie poprzedzającym wydarzenia z Secemina wyjechałem do wujka Tosia do Wierzbna - z Rysiem Pełczyńskim, który mnie uczył. Zatrzymaliśmy się na noc w Łuczycach, a następnego dnia udaliśmy się do Wierzbna. Gdy Rysio wyjechał kolejnymi moimi nauczycielami byli pan Waga (nauczyciel gimnazjium) i Zbigniew Nowak, przyszły profesor historii literatury, syn policjanta ze Stołpiec. Zbyszek Nowak znany jest z akcji w Dziemięrzycach za którą dostał Virtuti Militari. Egzaminy konspiracyjne zdawałem w Krakowie - oprócz jednego, który zdawałem u Byszewskich w Słupi.
Ciotka "Cina" wyszła za Kleszczyńskiego z Jakubowic. Fornalem w tym majątku był Nadolski, przedwojenny zawodowy podoficer. Tam przeszedłem przeszkolenie wojskowerazem z Wojtkiem Łuczyńskim, synem gen. Łuczyńskiego Narbutta i Bogusiem Kleszczyńskim. Potem odkomenderowano nas do Skrzetuskich, bardzo dobrze uzbrojonego oddziału dowodzonego przez "Kmitę". Potem byłą podchorążówka oraz akcje w Tunelu, Charsznicy i Cisiej Woli.
Po "wyzwoleniu" większość okolicznych ziemian została aresztowana, w tym także ja i ojciec. Ponieważ sławny alowiec "Garbaty" pracował przed wojną w Seceminie, dobrze znał go mój ojciec. Najpierw załatwił z nim swoje zwolnienie, a następnie moje. Do Secemina już nie wróciliśmy.
Po wojnie rodzina Lohmannów zamieszkała w Krakowie. Po pewnym czasie, w wyniku prowokacji UB Jan Lohmann (syn) został aresztowany. Najpierw siedział u św. Michała a potem na Montelupich. Był dotkliwie bity, ubowcy powybijali mu zęby, nie chciał już żyć. Opowiada o tym z uśmiechem, podobnie jak o wyroku śmierci z Secemina. Pamięta, że u św. Michała zabijano więźniów, słychać było strzały; chciałby, żeby teraz ktoś się tym zajął. Dzięki temu, że znalazł się na liście kardynała Sapiehy, objęła go amnestia z 22 lipca 1945 roku. Zaocznie dostał "tylko" 5 lat. Jako ciekawostkę przytacza fakt, że przed wojną przez jakiś czas wraz ze swym bratem uczył się w jednej szkole - prowadzonej przez zakonników - z generałem Jaruzelskim.
Dziadek Szańkowski z Kępia był wielkim gospodarzem, był też człowiekiem twardym i surowym. Być może dlatego Kępie było wylęgarnią komunistów.
W Kępiu był niezbyt duży dwór, a obok stała piętrowa oficyna, nazywana "Kocim zamkiem". Oficyna była dla zarządcy lub gości. Kuchnia była naprzeciwko dworu.
Wuj Teofil Szańkowski z Wierzbna (tam zrzucono generała Okulickiego) studiował przed wojną na uniwersytecie w Halle. Tak się złożyło, że na tej samej uczelni studiował baron Saupe - miechowski kreislandwirt. On miał koleżeński stosunek do wuja Tosia. To wujkowi zaszkodziło po wojnie, został aresztowany i wywieziony do ZSRR, gdzie zmarł w 1945 roku. Aresztowano i wywieziono także innych ziemian: Bohdana Thugutta z Nagorzan wraz z siostrą (wrócił bez nogi, siostra zmarła), Adolfa Dąmbskiego z Kaliny Wielkiej, Radziwiłła z Balic, Dziedzickiego z Klimontowa (już nie wrócił).
Jan Lohmann w książce "Na lewo jest Wschód" pisał:
Dziaduś ożenił się zaś z Konstancją Schutz z Rzerzuśni. Gdy ją zobaczył oniemiał z zachwytu, a gdy się jej oświadczył, otrzymał odpowiedź: "ja nic, to co mama", a ponieważ było to na balu, następny taniec tańczył z teściową i napominał jak mu się panna udała i o lakierkach niewygodnych od Weissa z Petersburga, ale jakoś dzięki Bogu rekuzy nie dostał. Babcia była bardzo piękna a dziadziuś [...] bardzo był z babcią szczęśliwy, niestety prędko został wdowcem.
--------------------------------------------------------
Teofil Szyc (wł. Jan Bogumił Teofil) ur. 27.02.1825 roku w Warszawie, zm. 9.02.1872 roku w Krakowie. Był ojcem Teofila (wójta gm. Gołcza), Konstancji, żony Edwarda Lohmanna (babki Jana Lohman) i Antoniny.
Antonina Szyc wyszła za mąż za Józefa Mieszkowskiego. W 1910 roku oboje mieszkali już w Krakowie przy ulicy Kreczmarowskiej. Józef w tym czasie był właścicielem fabryki. Ze spisów wynika, że urodził się w Brześciu, pow. Pińczów, natomiast Antonina w Rzeżuśni, pow. Miechów. U Mieszkowskich służyła urodzona w Brześciu Katarzyna Bąk oraz Eleonora Margas urodzona w Kuczkowie, pow. Secemin. Józef Mieszkowski był synem Rudolfa i Heleny ze Szczepanowskich, właścicieli Brześcia (ok. 1865).
Adam Kozłowski, syn Jadwigi Szańkowskiej i Adama Kozłowskiego z Turzyna był opatem w Tyńcu. Zajmował się malarstwem, jednak osobiste przeżycia spowodowały, że wstąpił do zakonu.
1) Teofil Szyc, s. Jana Bogumiła Teofila, urodził się w 1866 r., zmarł w 1896 r. Nieco światła na okoliczności jego uwięzienia rzuca zapis w dzienniku 12. letniej Anieli Godlewskiej z Klonowa. Pod datą 1. kwietnia 1894 r. zapisała: "[...] pojechałyśmy do Rzeżuśni gdzie mieszka Pan Szyc, ten który ma iść do więzienia, dlatego, że znaleźli jego adres u jakiegoś socjalisty.[...] Biedny Pan Szyc jest tak słaby, że chodzić nie może, a ma iść na półtora roku więzienia i na trzy lata osiedlenia. Pani Szyc, matka jego tak jest zrozpaczona, że przykro na nią patrzeć. Trzech żandarmów ciągle pilnuje pokoju, z którego Panu Szycowi nie wolno wychodzić."
2) Matka, Lucyna z Kubeckich sprzedała Cieplice by ratować syna.
Jan Lohmann (Maria Jan Lohmann) - ur. 2.07.1925 w Seceminie, syn Jana Lohmanna i Marii z Szańkowskich, wnuk Konstancji z Szyców i Edwarda Lohmanna - polski poeta i prozaik, członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i krakowskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych.
W okresie II wojny światowej był członkiem AK, działał w oddziale "Skrzetuski" pod pseudonimem Feliks, dwukrotnie ranny. Współzałożyciel Ogólnopolskiego Związku Żołnierzy AK, który wszedł następnie w skład Światowego Związku Żołnierzy AK.
Jako poeta debiutował w 1960 r. na łamach dwutygodnika "Kamena", pierwsze publikacje prozatorskie zamieścił w tym samym roku w miesięczniku "Odra". Więcej informacji o Janie Lohmannie można się dowiedzieć z jego poezji i prozy.